Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z wagi stosunków między nami, uczniami, a nauczycielami. Dobre relacje między nami a ciałem pedagogicznym są bardzo ważne, szczególnie, że w szkole spędzamy dziennie niemal tyle czasu, co w domu, a naszych wychowawców trudno uniknąć. Nie myślimy zbyt wiele o naszym wpływie na ich życie i prawdopodobnie oni nie zdają sobie sprawy, jak wielki wpływ mają na życie każdej jednostki w szkole.

Sytuacja: wracasz do domu, padnięty, chcesz odpocząć, pograć, obejrzeć kolejny odcinek ulubionego serialu. Owszem, możesz to zrobić – przez pierwsze 2 godziny. Potem ostro zabierasz się do pracy. Prace domowe ze wszystkich przedmiotów zdają się cię miażdżyć, a ty sam zaczynasz myśleć, czy nauczyciele myślą, że uczysz się tylko jednego przedmiotu? Kończysz pracę domową, przypominasz sobie o sprawdzianie i możliwej kartkówce jutro. Wzdychasz. Uczysz się. Siedzisz nad książkami bardzo długo. Anulujesz spotkania. Wreszcie kończysz, wieczorem, styrany i wykończony. Chcąc z radością się zrelaksować, siadasz przed telewizorem. I wtedy uderza Cię bolesna prawda: zgłosiłeś się na ochotnika, by napisać referat na chemię. Przecierasz oczy. Wzdychasz kolejny raz i siadasz przy biurku.

Brzmi znajomo?

To jeszcze nic, poczekajmy, aż zdasz sobie sprawę, że twoje oceny są do niczego. Wypadałoby się poprawić, prawda? Zamierzasz chodzić za gronem pedagogicznym tak długo, aż uzyskasz upragnione oceny na świadectwie. Zakuwasz dniami i nocami na wszelkie poprawy, a przecież masz jeszcze prace domowe i zwykłe obowiązki, a także życie towarzyskie, znajomych, rodzinę, swoje pasje. Gdzie znaleźć czas na to wszystko? Denerwujesz się, gdy któryś z wychowawców nie chce cię poprawić. Przecież tak się starasz i uczysz. Jak to za dużo do roboty? Przecież nauczyciele mają tak dobrze. Nie pracują długo, przyjdą do domu, machną parę znaczków na kartkach i to wszystko, mają wakacje, ferie, wolne weekendy… Poza tym oni mają tylko jeden przedmiot i to wszystko potrafią, więc nawet specjalnie się nie przygotowują. Pewnie cały dzień siedzą przed telewizorem i się lenią. Niedopuszczalne! A ty, biedny, pokrzywdzony uczeń, musisz ślęczeć nad lekcjami tyle czasu, czasem na darmo. Czy nie tak?

Cóż. Spójrzmy na to z trochę innej strony.

Przychodzisz do domu. Jesteś wyczerpany i podenerwowany. Ten Piotrek z 2c znowu cię zdenerwował. To dziecko ktoś dawno powinien nauczyć dyscypliny. Są w liceum, powinni mieć choć trochę oleju w głowie! Rzucasz na biurko stertę sprawdzianów i popraw. Kwiecień. Miesiąc największej harówki w ciągu roku. Czy oni myślą, że masz tylko jedną klasę, a najlepiej tylko jedną osobę? I co, że możesz tak po prostu sobie poleżeć po szkole, bo masz fajnie, jesteś prawie jak uczeń, tylko „na wyższym levelu”? Patrzysz na kupkę papierów. Sprawdzasz zaległe sprawdziany. Literki zaczynają ci się plątać przed oczami, a ty sam zastanawiasz się, czy „a” jest na pewno samogłoską, a 2 + 2 to 4. Zostało ci jeszcze tyle do zrobienia, a przecież musisz przygotować się do lekcji, żeby prowadzić je jakoś składnie. Wzdychasz. Najwyżej znowu powiesz 1b, że nie sprawdziłeś ich prac, bo nie miałeś kiedy. A te poprawy… Czy nie wszystkim byłoby łatwiej, gdyby uczniowie uczyli się na bieżąco? To nie jest aż takie trudne. Pamiętasz ze szkoły, że też miałeś z tym problem, ale przecież chcesz im pomóc i uświadomić ich, żeby nie popełniali tego błędu. To tylko psuje wszystkim humory. No i chciałeś też wziąć urlop na dwa dni, dawno nie widziałeś się z bratem. Wypadałoby wiedzieć, co u niego. Akurat ma wolne. Zazdrościsz mu odrobinę, że może je wziąć prawie na zawołanie. Sprawdzasz jeszcze jakieś kartkówki. Wzdychasz i sprawdzasz godzinę. To jest jakiś koszmar.

Zabawne, prawda?

Obie strony mają ze sobą coś wspólnego: pragną chociaż odrobiny zrozumienia. Jeśli nie uświadomimy sobie tego, jaki mamy wpływ na życie przeciwnej postaci, i jedno, i drugie będzie smutne, żałosne i nieszczęśliwe. Może zacznijmy ułatwiać sobie nawzajem życie. Uczniowie będą starać się uczyć systematyczniej i nie zamęczać pedagogów poprawami, a nauczyciele dadzą uczniom możliwość do nauki na bieżąco poprzez ograniczenie sprawdzianów. Brzmi jak dobry układ? Jestem pewna, że gdyby nasze podejście do siebie się zmieniło, wszystkim byłoby znacznie łatwiej. Ale to zależy tylko od nas samych.

 

Izabella Sobczak, kl. 1C