Pierwszy dzień szkoły to wyjątkowy dzień. Może się wydawać, że to tylko kolejny początek roku szkolnego, jednak nie dla mnie. Rozpoczęcie nauki w liceum, to kolejny etap życia. Okres, w czasie którego musimy stać się odpowiedzialni i dojrzali. Mimo tego, to także moment poznawania nowych ludzi, zawierania nowych przyjaźni, które być może są na całe życie. Szkoła średnia to nie tylko nauka, ale także dobra zabawa. Uwielbiam zmiany, dzięki czemu byłam pozytywnie nastawiona do tego, co czeka mnie przez najbliższe trzy lata.

Kilkanaście lat temu na rynku wydawniczym ukazało się dzieło Francuska suita, które szybko ogłoszono mianem arcydzieła, a jego autorka - Irène Némirovsky zdobyła pośmiertnie sławę znacznie większą od tej, jaką cieszyła się za życia. Niedokończony rękopis powieści spisany w latach 1941-1942 przetrwał wojenną zawieruchę w starej walizce pośród pamiątkowych zdjęć i dokumentów. Według początkowych zamierzeń pisarki książka miała stanowić obraz okupowanej Francji oraz jej mieszkańców.

Zaczęła się jesień, a jeszcze wcześniej zaczęła się szkoła. Nic tak nie może popsuć humoru jak świadomość, że za oknem panuje okropna pogoda, a ty m u s i s z wstać i wyszykować się do szkoły. Już nie mówię o tych wszystkich pracach domowych i sprawdzianach, bo to rzecz oczywista. W dni takie jak te może nas złapać w swoje sidła jesienna chandra albo może jeszcze coś gorszego. Albo może coś gorszego przeżywasz już od dłuższego czasu. Albo po prostu dzisiaj masz gorszy humor.

Przez ostatnie parę tygodni mogliśmy obserwować największe modowe wydarzenie sezonu – Fashion Week wiosna - lato 2017. Najważniejsze pokazy jak co roku odbyły się kolejno w Nowym Jorku, Londynie, Mediolanie i Paryżu. Jak co roku nie zabrakło kontrowersji, zaskoczeń i zawodów.

Zacznijmy od Nowego Jorku. Swoje projekty pokazali m.in. Carolina Herrera, Victoria Beckham, Marc Jacobs, Tommy Hilfilger, Jeremy Scott, DKNY czy Alexander Wang. Dużo kontrowersji wywołał pokaz Kanye West Yeezy Season 4. Tylko czarnoskóre modelki przechadzające się w plastikowych kozakach na obcasie. Tak w skrócie można opisać ten pokaz. Warto dodać, że scenografią były półnagie kobiety, a całe wydarzenie miało miejsce na dworze w 40 stopniowym upale. Najlepszymi pokazami okazały się Tommy Hilfilger, Coach, Jonathan Simkhai i Alexander Wang.

Death Grips to trio pochodzące z Sacramento w Kalifornii. Muzycy wbrew nazwie, która sugerowałaby przynależność do panteonu black metalu, tworzą ekperymentalny hip-hop, będący w istocie mieszanką ravu, industrialu, noisu i rapu. W skład zespołu wchodzą: Mc Ride, Zach Hill (perkusista grający wcześniej w noise rockowym zespole Hella) oraz producent Andy Morin. Do fanów zespołu zaliczają się David Bowie, Tom Morello, Iggy Pop czy Björk. Ta ostatnia nagrała nawet Kalifornijczykom sample, na których w całości opiera się album „Niggas on The Moon”.

Zadebiutowali mixtapem „Exmilitary” w 2011 roku. Później nagrali 5 albumów studyjnych, w tym roku ukazał się „Bottomless Pit”. Brzmienie zespołu ulega wielu zmianom, od surowego i industrialnego, do nieco bardziej wygładzonego, miejscami nawet klubowego. Mimo to nie idzie się tu pogubić, gdyż każda płyta reprezentuje oryginalny, przemyślany koncept oraz przywołuje na myśl szereg różnych inspiracji (miejscami słychać tu nawet punka). W swoich tekstach MC Ride zabiera nas w nihilistyczną podróż po miejscach ciemnych i mrocznych, po zaułkach, które szerokim łukiem omijamy nawet w dzień, w podróż podczas, której spotkamy ludzi, z którymi poczujemy się co najmniej nieswojo.