„Ponad Wiedzę”

Rozszerzam swe horyzonty,
dumam nad zwykłymi rzeczy tam, gdzie Boga już nie ma,
gdzie zło do mnie przychodzi,
gdzie piekielna jest rzeka.
I pośród cieni i krzaków, droga nieufna i długa, spogląda Ktoś tam na mnie,
Czeka mnie wnet obłuda.

Koniec. Prowadzą mnie na sąd ostateczny. W mojej głowie kołatało się wiele niepokojących myśli. Zostałam wprowadzona w labirynt z uśmiechniętymi słoneczkami wymalowanymi na ścianach. Moja przewodniczka po tej nieznanej krainie wydawała się równie zdezorientowana co ja. Uznałam ją za wcielenie Wergilego, szukającego odpowiednich drzwi prowadzących do zupełnie nowych wymiarów rzeczywistości. Zastanawiałam się, gdzie zaraz trafię: do nieba, czyśćca czy też piekła?

Nagle w oddali usłyszałam czyjś krzyk. Miałam ochotę opuścić ten budynek, choć zapomniałam o rzucaniu okruszków chleba po drodze, żeby jakoś wrócić do wyjścia. Widocznie nie było już odwrotu.

Sala, w której się znalazłyśmy, miała pomarańczowe ściany. W rogu znajdował się ogromny telewizor plazmowy. Na podłodze leżały zabawki, a ściany zdobiły rysunki przypominające sztukę współczesną. Pośrodku pokoju stało pięć wysłannic Pana Boga.

Biblioteka to wyjątkowe miejsce dla maniaka literatury. Każdy fan Harry'ego Pottera, Stephena Kinga albo Pauli Hawkins znajdzie tam coś dla siebie.

Ja, kiedy do niej chodzę, uwielbiam przechadzać się między regałami w poszukiwaniu pozycji mniej znanych, którym mogłabym dać nowe życie. To w pewien sposób ekscytujące, kiedy wiesz, że tylko nieliczni trzymali daną książkę w rękach. To tak, jakby posiadać skarb piratów, który przeznaczony jest tylko dla wybrańców!

Jeśli miałabym być w stu procentach szczera, to musiałabym powiedzieć, że moją idealną biblioteką jest taka, w której Ron Weasley latałby na miotle, Blue wraz z Kruczymi Chłopcami szukałaby legendarnego króla Glendowera, a Kaz Brekker razem ze swoimi wronami planowaliby napad na Lodowy Dwór. Krótko mówiąc – miejsce, w którym mogłabym się spotkać z bohaterami moich ulubionych serii i po prostu z nimi porozmawiać, jak z dobrymi przyjaciółmi. Chciałabym odkryć sekret trolli z książek Daniel L. Jensen, zobaczyć na własne oczy niesamowity cyrk, który jest tak pięknie opisany w „Cyrku nocy”, czy też przytulić się do Kubusia Puchatka.

W moich najśmielszych marzeniach spotykam książki, które żyją. Bywają ludzie, z których można czytać jak z otwartej księgi. Wystarczy, że się na nich spojrzy i już łatwo można dostrzec mądrość wypisaną złotym atramentem na ich twarzach. Spotkanie z takim człowiekiem niezwykle ubogaca i nas samych uczy pisać historię swojego życia pod dyktando serca i rozumu. Jednak ja chcę zaproponować zupełnie nową koncepcję druku zwartego, mianowicie książki, które gadają!

Są ludzie, którzy nigdy nie wypożyczają książek. Wolą wydać pieniądze, by na półce położyć swój własny zakup, niedostępny dla reszty świata. Zdarza się, że powodem takiego stanu rzeczy jest dyskomfort spowodowany świadomością, że prawdopodobnie wypożyczoną publikację przed nami trzymał w swych dłoniach, ktoś dużo mądrzejszy i rozeznany. Wielu woli mieć swoją wiedzę na własność i ukryć ją niczym skarb. Sama uważam, że skarbami powinno się dzielić, szczególnie jeśli chodzi o wiedzę, która nie może ubyć na skutek rozmnażania jej. Wiedza jest potężną siłą, matką, która przygarnia jak swoje dziecko, każdego, kto tylko chce ją podziwiać i poznać z imienia.

"Rzeka była niczym złośliwa żywa istota, która próbowała uśpić ich czujność, by po chwili zaskoczyć ich spiętrzoną falą albo wepchnąć brutalnie w jakiś rów, aż woda pryskała wysoko ponad masztem" - przeczytała w myślach Ania. Fotel, na którym siedziała, bujał się niespokojnie. Powietrze dookoła było wilgotne, a delikatny wietrzyk dmuchał w karty rozłożonej na jej kolanach książki. W słuchawkach słyszała ryk wiatru i uderzania potężnych fal o burtę. Dzięki tym dodatkowym efektom Ania czuła się, jakby razem z bohaterami książki płynęła przez zdradliwą rzekę. Napięcie z każdą chwilą rosło. Statek, na którym płynęli, miał za chwilę rozbić się o potężną, czarną skałę, wystającą ponad powierzchnię wody. Nagle, gdy Ania miała właśnie przewrócić kolejną stronę, ktoś dotknął jej ramienia. Wystraszona podskoczyła w fotelu i upuściła książkę. Zobaczyła przed sobą małą dziewczynkę, trzymającą w ręce jakąś dziecięcą książeczkę. Ania pośpiesznie wyłączyła fotel i zdjęła słuchawki.