„Gdyż nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę.”
(Witold Gombrowicz „Ferdydurke”)

Witaj. Tekst ten jest cichym wyznaniem. Szeptanym słowem, mającym źródło w mojej samotni, swój kres w Twojej. Proszę, byś właśnie w takim miejscu; tylko Twoim, przeczytał tę pracę (może nieudaną, prawdopodobnie nie do końca poprawną, z pewnością daleką od ideału). Moją pracę. Bardzo osobistą, szczerą, dla której Ty byłeś inspiracją.

Kiedy przechodziłam szkolnym korytarzem, zobaczyłam siebie; w Twoich oczach. Była w nich ta sama pewność, znamienna doza lęku, niedostrzegalny prawie smutek. Niby uśmiech opromieniał Twoją twarz (był kilka centymetrów niżej). Rumieńce, rozluźniona postawa i otwartość w mowie wcale nie świadczyły o smutku. Dla mnie jednak byłeś tylko spojrzeniem. Przez przypadek obnażyłam Twoją samotnię i to, co zobaczyłam, było wypierane przez moją. Nazwałam ten obraz kolejną formą, jedną z wielu warstw cebuli (nawiązanie do utworu W. Szymborskiej „Cebula”). W końcu przestałam bratać się z fałszem.

Musisz jednak wiedzieć, że nie było to łatwe. Przyjęta świadomość istnienia innych samotni była powodem rozpalonego bólu. Jego ogień chwytał każdą cząstkę mnie, kiedy ta godziła się na tę prawdę. Niepogodzona duma wynurza z głębin nieświadomości dziecinne pytanie: „Jak to? Dotąd byłam JA. Sama tylko, samiuteńka... I była jeszcze samotnia, ale ona to taka bezludna wyspa. Tylko moja. Na tej wyspie czułam się wyjątkowa.” I nagle Ty zjawiasz się (tylko na chwilę) z tą swoją samotnią, w której dla siebie też jesteś jedyny. To takie… okrutne. Nie mogłaś lepiej ukryć twarzy w gębie?

Pozdrawiam teraz Ciebie w Twojej samotni. Chcę dać Ci kilka rad, jak skutecznie zakładać gębę. Przede wszystkim nie zapominaj o doskonałości. Musisz być perfekcyjna w swojej roli. Twoja gra powinna ukazywać, na ile jesteś inteligentny, sprytny czy zbuntowany. Tak… wszystko winna cechować nietuzinkowość, w pewnym stopniu również swoboda. Rozumiem Twój strach, nieraz doświadczyłam presji, jaką niosą ze sobą te wymagania. Spokojnie. Dwudziesty pierwszy wiek jest wymagający, jednak ty podołasz wyzwaniu. Musisz tylko zachować gębę. Zdobywaj świat, z nim cele i marzenia. Wiem, że jest on wart mniej niż stare łachmany włóczęgi, cele po zdobyciu tracą blask, a marzenia zostaną odarte z bajeczności. Wiem, że to wszystko to tylko ludzki śmietnik ambicji. Wiem również, że kiedyś nadejdzie dzień, w którym swawola zniknie z twarzy, pozostanie zimna powaga.

Jako ludzie mamy stały plan działania. Uczyć się-> iść-> zdobyć-> zyskać więcej. Tak też działamy. Cii… nie obrażaj się zaraz. Po co podburzać duszę z powodu jednego zdania? Nie martw się. Nasze gęby świetnie sobie radzą w tych rolach. Po drodze zdobędziesz wielu kompanów, może miłość… Jednak i to jest mechanizmem. Spróbuj, na ten przykład, nie stać się dorosłym. Pozostać w przyjemnej, beztroskiej młodości. Czy tak nie byłoby łatwiej? Przykro mi, gęba upomni się o Ciebie. Jeśli będziesz uciekał od niej do najskrytszych zakamarków samotni, stworzy pokrakę Ciebie. Ohydną, wzgardliwą dla reszty. Beztroski młodziak ze zmarszczkami i wałami na brzuchu.

Nie obrażaj się. Prawda z natury uderza człowieka. Jesteśmy w pewnym sensie skomplikowaną maszyną. Niczym więcej. Proszę, nie rezygnuj z dalszej rozprawy. Współczesne gęby są robotami wieku. Pewność w postępowaniu, determinacja w działaniu, efektywność w postępowaniu. Iść-> Zdobyć-> Zyskać. Jednak gęba robota jest ludzka - posiada samotnię. W niej tkwi niepowtarzalność każdego z nas.

„Pokaż mi swoją gębę, a ja ci pokażę swoją.” (W. Gombrowicz „Ferdydurke”)

Nie zamierzam gwałcić Twojej samotni. Wystarczy, że tę rozmowę zabierzesz do niej. Przemienisz w coś tylko swojego. Mnie już w tym nie będzie. To nic. Wystarczy, że Ty tam będziesz. Twoja twarz, która blednie, gdy ktoś odkrywa Twój sekret. Oczy, które wylewają łzy na gębę, gdy tracisz siły na coś więcej. Te opadnięte ręce i zaciśnięte pięści, kiedy w całej tej beznadziei nieprzerwanie powtarzasz: „Nie jestem beznadziejny.”

Zauważyłeś? Dostrzegłaś to, co chciałam Ci przekazać? Nasze mechaniczne gęby czasem złażą z twarzy. Wtedy na wierzch wyłazi pospolitość. Szara, mało ciekawa niedoskonałość. Dzieje się tak, ponieważ łaknąca pogoń za doskonałością czasem wykańcza nawet najtrwalsze gęby. Pewnie liczyłaś na coś niezwykłego, zgadłam? Myślałeś, że gdy zdejmiesz gębę, cały świat oślepisz swoją wyjątkowością? Nic z tego. Twoja doskonałość bez gęby jest tylko groteską. To, co jest w Tobie jedyne i wyjątkowe, dostrzegają nieliczni. Do nich przede wszystkim zaliczasz się Ty. W Twojej samotni zadaję dyskretne pytanie, skierowane tylko do Ciebie. Czy dla siebie jesteś coś wart w gębie?

„Uciekam z gębą w rękach.” (W. Gombrowicz „Ferdydurke”)

 

Dorota Łabędzka, kl. 1C

 

Źródło zdjęcia:

http://www.fnac.pt/Ferdydurke-Witold-Gombrowicz/a516392