Typowy obraz Polaka prezentowany w mediach to ksenofob, homofob i oczywiście antysemita noszący białe skarpety do sandałów, ze skłonnością do pijaństwa oraz wiecznie obrażony na cały świat. Z pewnością istnieją takie osoby, ale generalizowanie wszystkich wyrządza wielką krzywdę i powoduje mylne wyobrażenie o nas jako narodzie. Co więcej, to właśnie często my sami powielamy schematy i stereotypy, które nie zawsze odzwierciedlają rzeczywistość. Z jakiej przyczyny utrwalił się obraz polskiego antysemity i słynnych ,,polskich” obozów zagłady? Czy rzeczywiście zasłużyliśmy na miano jednych z największych antysemitów na świecie?

Powszechnie za okres wzmożonego napływu Żydów do Polski uznaje się panowanie króla Kazimierza Wielkiego, który zapewnił im liczne przywileje, m.in. swobodę wyznania oraz nietykalność osobistą. Ówcześnie uciekali oni przed prześladowaniami ze strony Europy Zachodniej. Podczas pierwszego spisu powszechnego w II RP z 1921 roku Żydzi stanowili drugą (po Ukraińcach) mniejszość narodową w kraju. Przed wojną w Polsce, tak jak na całym kontynencie, nasiliły się postawy antyżydowskie. Zbrodnicze działania Hitlera zaplanowane już w książce ,,Mein Kampf”, opublikowanej w połowie lat dwudziestych, doprowadziły do największego ludobójstwa osób pochodzenia żydowskiego w historii, zamordowano około 6 milionów europejskich Żydów.

Dwunastego lutego, sto pięćdziesiąt lat temu, przyszedł na świat wybitny poeta, nowelista i powieściopisarz o nazwisku wzbudzającym w uczniach niewielkie pokłady radości. Mowa tu o Kazimierzu Przerwie-Tetmajerze. Był on artystą młodopolskim i można powiedzieć, że nie wyróżniał się niczym szczególnym. Ukończył filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim, wybrał więc kierunek, który obecnie jest bardzo nieprzyszłościowy. Pod koniec studiów zadebiutował poematem prozą pt. „Illa”. Współpracował z pismami: „Tygodnik Ilustrowany”, „Kurier Warszawski” oraz z krakowskim „Czasem”.

Bestsellerowa (ponad 100 mln sprzedanych egzemplarzy) powieść E. L. James „Pięćdziesiąt twarzy Greya” od samego początku wywoływała wielkie emocje. Szybko zdobyła rzesze fanów, ale i przeciwników. Podobny los spotkał jej filmową ekranizację, której światowa premiera odbyła się 9 lutego 2015 roku. Książki ani filmu nie widziałam, a ten tekst nie będzie żadnego rodzaju recenzją. Zamieszanie wokół romansu Anastasii i Christiana uwydatniło niebywale częstą ludzką przypadłość, która niezmiernie mnie irytuje, a mianowicie – natarczywą chęć, by pokazać innym, że jest się lepszym, bo czyta się bardziej wartościowe książki, bo ogląda się ciekawsze filmy, bo chodzi się do teatru, bo ogląda się wystawy, na których za dzieło sztuki uznaje się trzy trójkąty o tym samym kolorze. Jednocześnie ci, którzy afiszują się ze swoją innością, zezwalają sobie na to, by oceniać nasze gusta i upodobania. Pytam: jakim prawem?

Dzień przed Walentynkami, 13 lutego, w warszawskim Torwarze odbył się koncert brytyjskiego wokalisty Eda Sheerana. Pierwszą płytę wydał on w 2005 roku, jednak światową sławę zyskał dopiero kilka lat temu. Początkowo wydarzenie miało mieć miejsce w klubie ,,Stodoła”. Zainteresowanie fanów było jednak tak duże, że koncert musiał się odbyć w Torwarze, gdzie i tak miejsc było mniej, niż chętnych.

Ostatnimi czasy Indlia (Adila Serdraïa) podbiła serca radiosłuchaczy z całego świata. Pojawiła się dość niespodziewanie i przez kilka pierwszych miesięcy jej osoba była owiana tajemnicą. Zwróciła uwagę swą debiutancką piosenką w języku francuskim pt. „Dernière Danse” (pol. ostatni taniec), która błyskawicznie znalazła się na szczytach list przebojów (pierwsze miejsce we Francji i w Belgii, pierwsze miejsce w Polsce). Po jej sukcesie pojawiły się następne: ,,Tourner dans la vide” (obracać się w pustkę), ,,Comme un bateau’’(jak statek), Feuille d’automne (jesienny liść), ,,Boite en argent’’(pudełko ze srebra), ,,Tu ne m’entends pas” (nie słuchasz mnie)... i wiele innych, aż powstała płyta pt. ,,Mini World”, na której znalazło się dziesięć francuskich utworów.