Pojęcia reklamy nikomu nie trzeba chyba wyjaśniać. Reklamy otaczają nas wszędzie i nie da się od nich uciec. Każdego dnia do naszej głowy dobija się tysiące bezapelacyjnie niezbędnych informacji.

O tym, że musimy posiadać zupełnie nowe, superultranowoczesne coś, co odmieni nasze życie, dzięki czemu zupełnie inaczej spojrzymy na świat. Nieistotne, czy to jest tablet, czy zestaw czyszcząco-nabłyszczający. Wszystko naturalnie rozłożone na dogodne raty, choć i tak jest już w tak niskiej cenie, że prawie półdarmo.

Już chyba nikt nie wie, po co ten nachalny marketing jest i czemu ma służyć. Czy ktoś po spojrzeniu na billboard, baner tudzież wszechobecne product placement wpada na pomysł zakupu kosiarki czy pralki? Czy atrakcyjność produktu zwiększa się, gdy potencjalny nabywca zmuszony jest do oglądania wyskakujących okienek podczas przeglądania stron www? Nie wiem, sądzę, że nie, choć zapewne prowadzi się w tej sprawie, jak w każdej błahej, szczegółowe, niepodważalne sondaże.

Ludzie lubiący się nazywać obrońcami przyrody skutecznie przeciwstawiają się produkcji żarówek lub darmowym torebkom w supermarketach, a nie reagują na tony śmieci lądujących codziennie w skrzynkach pocztowych każdego z nas.

Niegdyś mówiło się, że reklama to dźwignia handlu. Dziś jest odwrotnie. To miejsca reklamowe stają się towarem, cennym samym w sobie. Co śmieszne, reklamują się również ci, którzy reklam nie potrzebują, chociażby wodociągi lub firmy energetyczne.

Czy ktoś dziś naprawdę potrzebuje zachęty, aby korzystać z wody, prądu lub ogrzewania? Owszem, zawsze można powiedzieć, że dziś jest wiele firm rywalizujących ze sobą w zakresie dystrybucji, dlatego reklama jest niezbędna. Ale przecież nikt przy wyborze dystrybutora prądu nie zwraca uwagi na marketing, za to na poniesione koszty - wszyscy. A wydatki dla klientów są tym większe, im więcej dana firma wydała na przeprowadzenie kampanii reklamowej. Czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby zmniejszyć wydatki na kampanie, a w zamian skonstruować korzystniejszą ofertę dla klientów? Dlaczego zatem dalej brnie się w reklamowe absurdy?

 

Grzegorz Kowalczyk, kl. 2B