Drodzy Czytelnicy!

Mamy ogromną przyjemność powitać Was na łamach pierwszego numeru naszej reaktywowanej szkolnej gazetki. Będziemy poruszać tu sprawy istotne, mniej ważne lub błahe, jednakże o wszystkich będziemy pisać z należytą rzetelnością i zapałem.

Pojęcia reklamy nikomu nie trzeba chyba wyjaśniać. Reklamy otaczają nas wszędzie i nie da się od nich uciec. Każdego dnia do naszej głowy dobija się tysiące bezapelacyjnie niezbędnych informacji.

O tym, że musimy posiadać zupełnie nowe, superultranowoczesne coś, co odmieni nasze życie, dzięki czemu zupełnie inaczej spojrzymy na świat. Nieistotne, czy to jest tablet, czy zestaw czyszcząco-nabłyszczający. Wszystko naturalnie rozłożone na dogodne raty, choć i tak jest już w tak niskiej cenie, że prawie półdarmo.

Już chyba nikt nie wie, po co ten nachalny marketing jest i czemu ma służyć. Czy ktoś po spojrzeniu na billboard, baner tudzież wszechobecne product placement wpada na pomysł zakupu kosiarki czy pralki? Czy atrakcyjność produktu zwiększa się, gdy potencjalny nabywca zmuszony jest do oglądania wyskakujących okienek podczas przeglądania stron www? Nie wiem, sądzę, że nie, choć zapewne prowadzi się w tej sprawie, jak w każdej błahej, szczegółowe, niepodważalne sondaże.

Rok szkolny już się rozpoczął, wakacje się zakończyły i jedni wrócili do szkoły, a drudzy do pracy.

Jako że latem za wiele się nie działo, bo muzyk też człowiek i wolne mieć musi, to już 5 października ruszamy naprawdę mocno w naszym mieście, a mianowicie będziemy mogli posłuchać zespołu Kazik Na Żywo. Natomiast 16 października zagra radomski zespół reggae Jamal, a 27 Lady Pank. Warto też wspomnieć o „Radom music drive”, czyli przeglądach kapel rockowych z Radomia i okolic, które odbywają się w Resursie 19 i 26 października.

Teatr to dla większości z nas - młodych - męczarnia. Idziemy tam tylko w jednym celu, aby nie uczestniczyć w lekcji. Nie zwracamy uwagi, na jaki konkretnie spektakl idziemy, liczy się tylko to, by "uciec" ze szkoły. Zapewne, gdy nieobecni siedzimy na widowni, przeszła nam przez głowę myśl, jak może być za kulisami teatru.

Jak powstają takie spektakle, ile czasu to trwa. Jak to wszystko wygląda od "kuchni"? Czy mógłbym/mogłabym uczestniczyć w takim spektakularnym wydarzeniu?... Jasne, że tak! Wystarczy słuchać radia i od czasu do czasu odwiedzać stronę internetową teatru.

Swoją przygodę z teatrem zaczęłam w październiku 2010 roku. Usłyszałam w radiu o castingach dla młodych ludzi do sztuki "Romeo i Julia", w charakterze tancerza. Byłam zachwycona taką wiadomością, ponieważ od dziecka tańczyłam taniec towarzyski i byłam bardzo ciekawa, czy podołam wystąpić w całkowicie innym charakterze przed tak liczną publicznością. Pierwszy casting dla tancerzy odbył się już parę dni później. Wchodząc do teatru, ujrzałam tłum młodych, uzdolnionych osób, które rozgrzewały się przed salą baletową, w której przebywało jury. Poddenerwowana czekałam na swoją kolej. Wchodziliśmy grupami. W sali czekała na nas pani choreograf, która po pokazaniu krótkiego układu, eliminowała osoby, które go nie zapamiętały bądź źle tańczyły technicznie. W taki sposób zostało tylko 10 osób, które zostały zatrudnione do pracy w charakterze tancerzy. Gdy dyrektor teatru zaczął ich ogłaszać, czekałam niepewnie na swoją kolej. Nagle usłyszałam swoje imię i nazwisko, nie mogłam w to uwierzyć. Byłam bardzo zadowolona, wiedziałam, że od tej chwili zacznie się niesamowita przygoda.